MetalSide.pl

TRUEposh

Słucha ktoś Kowalskich? Bardzo się nimi podjarałem i nie mogę przestać się jarać tym zespołem. Co utwór, to hicior. The Queen Is Dead to jeden z najlepszych albumów w historii muzyki rockowej. Początkowo moim faworytem było Meat Is Murder, ale ostatnie ustąpiło Królowej. Debiut jest trochę surowy, ale zawiera kilka nieśmiertelnych songów. Ostatni album Strangeways pozostawia niedosyt, ale tylko dlatego, że zaraz po jego wydaniu zespół już nie istniał. Pozostają jeszcze trzy genialne składanki z singlami. Johnny Marr ma niesamowitego nosa do tworzenia rewelacyjnych utworów, słuchanie jego gry na gitarze to wielka przyjemność dla uszu. Do tego dochodzi lekko zawodzący głos Morrisseya oraz jego liryczne, umiejętnie napisane, budzące kontrowersje i spekulacje teksty. Szkoda, że zespół nie istnieje i prawdopodobnie nigdy się nie reaktywuje. Z drugiej strony dobrze. Niech sobie panowie działają oddzielnie, niż żeby mieli ciągnąć to na siłę. Morrissey nagrywa ostatnimi laty całkiem niezłe solowe albumy, więc po co mu granie pod szyldem Smiths. Ostatnio był w Polsce, ale nie byłem na jego koncercie. Widziałem kilka starych koncertów Smiths. Niezła frajda oglądać tańczącego Morrisseya w okularach, z rozwichrzoną fryzurą i bukietem mieczyków w tylnej kieszeni jeansów.